"Liście nie opadają wszystkie na raz"

(fragment mowy Dharmy wygłoszonej w Konstancinie)

Właściwie zen nie wierzy w reinkarnację. Podstawowo, zgodnie z buddyzmem "ja" nie istnieje. Są jakby trzy cechy, znaki istnienia.
Pierwszy znak to przemijanie, nietrwałość. Przemijanie sprowadza Was tutaj. Gdybyśmy byli nieświadomi przemijania - nietrwałości, to by nas tutaj nie było; bylibyśmy w supermarkecie i kręcilibyśmy się w kółko. Świat konsumpcyjny. Świadomość przemijania budzi nas do tego, żeby widzieć świat takim jakim jest. Świat , jako ciągle się zmieniający, widzieć istotę świata jako zmianę. Nie mogę żyć wiecznie, chociaż chciałbym.
A po drugie nie ma "ja" , nie ma jaźni. Jeżeli doświadczasz przemijania, to ego nie istnieje, nie ma trwałego istnienia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że myśmy stworzyli to uwarunkowane "ja" i również w taki sposób stworzyliśmy nasz wszechświat, żeby on do tego stworzonego przez nas "ja" pasował. I to z pewnością nie jest widzeniem rzeczy takmi jakimi są.
A więc pierwsza jakość, cecha, znak istnienia to przemijanie; druga to nieistnienie "ja" i trzecia to ...
my mamy praktykę, mamy trening, żeby tego wszystkiego się uczyć, żeby tego doświadczać, żeby to poznawać, ale że to nie jest wyłącznie dostępne buddystom, nie jest wyłącznie domeną buddyzmu.
Ludzie mogą to urzeczywistnić, zdać sobie z tego sprawę, czy mieć w to wgląd w takich sytuacjach jak na przykład wypadek samochodowy. W tego rodzaju sytuacjach można mieć wgląd w nieistnienie "ja". Mogą mieć przeczucie, które zawiera się w zdaniu: "Cały wszechświat jest jednym kwiatem", tego rodzaju uczucie. Można to mieć bez treningu. A skoro może się zdarzyć bez treningu, to znaczy, że jest powszechne; i nazywanie tego buddyzmem, czy zen, czy dharmą, może być sposobem na pomniejszanie tego; na pomniejszanie bogactwa, wigoru, prawdziwości i żywotności tego.
A więc w naturalny sposób, kiedy nie ma "ja" to nas prowadzi do nirwany. Wyglądasz wtedy przez okno i to jest ten sam świat właściwie, te same drzewa, te same ptaki, cały ten sam świat. Po prostu tutaj, tuż przed Twoimi oczyma. Ten sam świat.
Karma działa na zasadzie przyczyny i skutku, a my zatrzymujemy ten proces przyczyny i skutku. Przerywamy łańcuch przyczyny i skutku, i może być już tylko, na przykład: przyczyna, przyczyna, przyczyna ... Dopóki nie zaczniemy sobie zdawac sprawy z tego co się dzieje, dopóki nie zaczniemy sobie zdawać sprawy w jaki sposób tworzymy swój wszechświat, tak długo jesteśmy jakby zakuci w karmę, zakuci w łańcuch przyczyny i skutku. Zadaniem Nauczyciela jest rozniecić to w Tobie, dać Ci swego rodzaju przekaz, który polega na tym, że składasz ślubowanie; ślubujesz, że od tej pory nie będziesz już żył powodowany karmą, ale będziesz żył powodowany swoim ślubowaniem. I to ślubowanie znaczy, że bezwarunkowo i nieugięcie, nigdy pod żadnym warunkiem nie zrezygnuję z siebie i nie zrezygnuję z innych ludzi. Dlatego, że inni ludzie są takze Tobą.
Nie zrezygnujesz. W ten sposób działasz. Większość ludzi żyje mocą karmy. W naszej praktyce, w treningu odwracamy się od tego. Odwracamy się od pożądania, gniewu i niewiedzy. To jest najtrudniejsze.
Właściwie to istnieje tylko w naszych umysłach. Tylko idea, tylko w naszych umysłach. Ale te trzy rzeczy, to jest właśnie to co nas trzyma zakutymi, przykutymi do karmy, przykutymi do łańcucha przyczyny i skutku. Kiedy przerwiesz jedno ogniwo, albo chociaż troszeczkę przerwiesz, to cały łańcuch się poluźnia, już nie jest taki sam. Liście nie opadają wszystkie naraz. Są jakieś pęknięcia w ogniwach.
W buddyzmie nie ma pojęcia grzechu. Nie jesteśmy potępieni, nie jesteśmy złymi ludźmi. Podstawowo i od poczatku jesteśmy dobrzy i mamy w sobie podstawową dobroć. Ponieważ w buddyzmie nie ma pojęcia grzechu, to Dalaj Lama lubi mówić o reinkarnacji, ponieważ jak zrobisz coś nie tak, to się potem odrodzisz w postaci muchy (Roshi ze śmiechem). Ale On o tym mówi z poczuciem humoru, to nie jest tak, że Ty jesteś złym człowiekiem. Jeżeli na przykład jesteś chory na AIDS, jeżeli jesteś lesbijką czy homoseksualistą, to dalej masz tę podstawową dobroć i masz tę otwartość i możliwość przyjęcia wszystkiego.

Tłum. Jurek Kuun, przepisał z taśmy Krzysiek Porzeżyński